To trzeci mój koncert Skubasa w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Największe wrażenie zrobił na mnie ten pierwszy w Basenie promujący „Wilczełyko”. Nie dlatego, że naszpikowany gośćmi, ale dlatego, że zagrany najbardziej grunge’owo i brudno (dla tych, co znają jedynie płytę, może to być lekkie zaskoczenie;). Zresztą, te kilka koncertów, które zobaczyłem, pozwala mieć pewność, że Radek wraz z kolegami nie lubią nudy i słuchaczowi też nie pozwolą się nudzić… wczoraj w przearanżowaniu posunęli się tak daleko, że Elvis w grobie (o ile nie żyje) musiał się uśmiechnąć ze dwa razy. Ci co byli przy radioodbiornikach wiedzą o czym mowa. A ci co byli na koncercie, wiedzą, że na pytanie „co wam zagrać” nie można odpowiadać „Ona tańczy dla mnie”… hehe.
ps.: chciałbym, by „Wileczegołyka” sprzedało się tyle, i by z zaiksów przyniósł tyle, by w trasy z zespołem mógł jeździć Przemek Blejzyk z tym swoimi mistrzowskimi wizualizacjami. Bo wtedy z koncertu robi się coś znacznie większego. O!
It’s going to be ending of mine day, however before finish I am reading this great post
to increase my experience.
I do not even know how I finished up right here, but I thought this post
was once great. I don’t realize who you’re however certainly you are going to a famous blogger
if you are not already. Cheers!